poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Aktorem być...

         Dwa mistrzowskie kabarety, spora dawka improwizacji oraz cudowny kontakt z publicznością. Tak można najkrócej określić jeden z najprzyjemniejszych programów kabaretowych, na których miałam okazję być w bieżącym roku.



,,Aktorem w płot'' , bo o nim tutaj mowa, jest połączeniem kunsztu aktorskiego Kabaretu Hrabi z niezwykłym urokiem Jurków.
Oczywiście, wymagania miałam duże. Wszak oba kabarety uwielbiam.
Uwagę najbardziej skupiałam na Darku i Przemku, którzy są niewątpliwie moimi ulubieńcami.

Kamol (Darek Kamys, Kabaret Hrabi) - Chodząca klasa. Nic dodać, nic ująć.
To on wprowadził publiczność w występ, co wyszło totalnie dobrze :) Dzięki niemu dowiedzieliśmy się o czym będzie traktować spektakl (= o świecie aktorskim. Na co,  by the way, wskazuje sam tytuł programu). Wprawdzie wciąż intryguje mnie to, po co te przebieranki, które zostały po prostu suchymi przebierankami... Ten, kto myśli, że zobaczy np. Marylkę W ROLI Marilyn Monroe, ten się grubo myli. To tylko charakteryzacja. Czemu miał służyć zabieg ubrania wszystkich kabareciarzy w stroje nawiązujące do światowej sławy artystów? Oprócz tego, że jest to związane z teatrem... nie mam zielonego pojęcia, a z chęcią bym się dowiedziała.

Przemek (Przemysław Żejmo, Kabaret Jurki) - Bardzo mnie rozczarowało, że Sasza miał tak małe miejsce do popisu :(  No, ale co się dziwić, jak program w dużej mierze oparty był na piosenkach, a sam artysta przyznał (w wywiadzie dla naszej strony), że nie potrafi śpiewać.
Spektakl przesiedziałam, zastanawiając się kiedy Przemek wyjdzie z cienia kolegów i koleżanek. Odnosiłam przykre wrażenie, że scenę oddał całkowicie pod władanie innych, a sam chciał tworzyć jedynie dodatek. Wielka szkoda, ponieważ w Saszy tkwi naprawdę ogromnie zdolne zwierzę estradowe.
Choociaż pana reżysera zagrał przyzwoicie :) A jak wszedł na scenę w przebraniu świnki... nie mogłam przestać rechotać :D 





Pierwsze skrzypce zagrali Wojtek i Aśka. Ah... te rozwalające, nieudane próby pocałunku. Kto powiedział, że nauka całowania jest łatwa... :D

                               


Joanna w każdej roli była fantastyczna. Jak zwykle.
Wojtek nieźle jej towarzyszył. Sam też zrobił parę pięknych rzeczy:
1. Na estradzie MUSIAŁY być oba kabarety. Jedna osoba z Hrabich, druga z Jurków; dwie osoby z Hrabich, jedna z Jurków - nie istotne. W przeciwnym razie publiczność zobligowana była do wkrzykiwania prostego, krótkiego słowa: HAŃBA! A ta została wywołana kilka razy. Zazwyczaj na zapowiedziach skeczy.
Wtedy do akcji wkraczał Wojtek. I to jak wkraczał! Całowanie z rurą to jeden, z wielu, sposobów na pozbycie się owej HAŃBY.

                                       
                                             


2. Piosenka samotnego mężczyzny. GENIALNE! Świetny pomysł na żywą dekorację z pozostałych członków grup... i te sztuczne włosy Saszy, które Wojtek zsunął w pierwszych sekundach piosenki :D
Zawsze podobał mi się sposób śpiewania Wojtka. Teatralny wręcz... Szczerze? Nawet tylko dla tego utworu wybrałabym się na: ,,Aktorem w płot''. Moim zdaniem, razem ze skeczem ze świnkami, tworzy najmocniejszy punkt koncertu. Zdecydowanie!


                             
                             

Marylka - Udany duet z Aśką. ,,Bicz sisters'' z Byczy Dolnej ze swoją piosenką - to trzeba zobaczyć i usłyszeć :D Wsłuchując się w ten kawałek postanowiłam, że, gdy tylko będzie dostępny w Internecie, ustawię go sobie na dzwonek telefonu dla mojej kumpeli. Co prawda ona nie lubi kabaretów, ale tekst jest w całości o nas - o wielkiej, kobiecej przyjaźni 😁




Reszta pokazała się z porządnej strony, ale nie zaznaczyła jakoś szczególnie swojej obecności.
Gdybym miała ocenić: ,,Aktorem w płot'' w skali od 0 do 10 dałabym, z czystym sumieniem, 9+. Połowę odjęłam za drobne niedociągnięcia i niewykorzystanego w odpowiedni sposób talentu Przemka (nad czym boleję najbardziej).




              Tydzień później miałam okazję uczestniczyć w koncercie Kabaretu Ani Mru-Mru pt. : ,,Ostatnie takie trio''. Co tu dużo mówić... kabarety dzielą się na dwie grupy:
1. Te, które szanują widza, inicjują z nim kontakt i starają się ze wszystkich sił, by to co prezentują było nowe i zaskakujące
2. Te, które jadą na swojej sławie sprzed paru lat. Pracę traktują jak łatwy zarobek, a nie pasję i PRZY OKAZJI źródło utrzymania.
Czemu o tym mówię? Otóż, będąc na Ani Mru-Mru zdałam sobie sprawę, że należą, albo chcą przynależeć do grupy nr.2 i robią wszystko by tam właśnie się znaleźć. Z: ,,Ostatnie takie trio'' wyszłam z lekkim niesmakiem. W większości odgrzewane kotlety. Wiem, że nie powinno się wrzucać do jednego worka tych dwóch... nazwijmy to - spektakli, w jeden. Rozumiem, ale zdaję sobie sprawę również z tego, że respekt w stosunku do widza jest niezbędny by tworzyć coś dobrego. A z przykrością oznajmiam, że AMM ma go coraz mniej i wypada naprawdę blado na tle kolegów z Hrabi i Jurków.
Najgłębsza rana powstała we mnie jednak po tym, jak usłyszałam od obsługi teatru, że: ,,Artyści z Ani Mru-Mru nie wyjdą do fanów, ponieważ za TRZYDZIEŚCI minut odbywać się będzie kolejny występ''. Naprawdę? Aż tak długo zajęłoby: ,,obsłużenie'' 4 osób z widowni? Koszmar... Może nie chciało się im wychodzić do tak małej garstki ludzi? No cóż, Przemek wyszedł do mnie SAMEJ. Choć ciemno, późno, do hotelu daleko. Ciepły szacunek w czystej postaci.
Jeszcze w tamtym roku bardzo przepadałam za chłopakami z AMM, dziś... sama nie wiem, może dam im jeszcze jedną szansę. Jak będą gdzieś blisko i bilety nie będą sięgały 100 zł.
Chyba nie warto ich od razu skreślać po jednym, nieudanym programie.

PS. Jeśli kiedykolwiek staniecie przed wyborem - kupić bilet na: ,,Aktorem w płot'' czy nie, to odpowiadam - nie ma co się zastanawiać! Jedźcie a nie pożałujecie. Świetna zabawa gwarantowana.


Zdjęcia ze strony: www.fotohrabi.pl

Dodatkowe, pozostałe informacje o
,,Aktorem w płot":
1. Koncert odbył się 16 kwietnia 2018 roku
2. Miejsce: Teatr Studio Buffo, Warszawa
3. Godzina: 20:00
4. Wystąpili: Kabaret Hrabi, w składzie - Tomasz Majer, Łukasz Pietsch, Dariusz Kamys, Joanna Kołaczkowska.
Kabaret Jurki, w składzie - Agnieszka Litwin, Marek Litwin, Wojciech Kamiński, Przemysław Żejmo
5. Muzyka: autorska.
6. Czy były bisy? Tak, trzy. Jeden wspólny skecz, którego niestety już nie pamiętam. Pozostałe dwa to takie jakby celne strzały obu kabaretów. Hrabi pokazali lekcję śpiewu, a Jurki przenieśli nas do salonu mechanika, który przekazuje klientowi smutną wiadomość o tym, że jego ukochany samochód już nie zapali.
7. Jeśli chodzi o to jakie dokładnie skecze kabarety pokazały - nie zdradzę :) Sami się przekonajcie. Mogę tylko powiedzieć, że wszystkie wędrowały wokół świata aktorów... Choć o tym wspomniałam już we wstępie.
Lepiej, idąc na występ, miło się zaskoczyć niż marudzić, że wszystko się widziało, albo czytało na Fani Kabaretów 😂
Zresztą... Dzieło Hrabjurków trzeba obejrzeć NA ŻYWO. Inaczej będzie brakować swoistej magii, którą nas obdarowują i niektóre żarty nie będą śmieszyć. Tak działają mistrzowie estrady... ;)
~Wera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz